Opublikowano 19:51 | Autor: Katarzyna
Witam wszystkich czytelników mojego bloga! Tak jak obiecałam, dzisiejszy artykuł będzie poświęcony jednemu z najbardziej dokuczliwych problemów, z jakimi się spotkałam.
Jak wiecie, mam ponad 40 lat. Mam wspaniałą rodzinę i wspaniałe życie. Jednak lata robią swoje. Sześć miesięcy temu zmierzyłam się z problemem, który niepokoi co trzecią osobę w moim wieku: nadciśnienie. W tym artykule chciałabym opowiedzieć o tym, jak pozbyłam się tej choroby raz na zawsze.
Nie miałam szczęścia z genetyką. Moi rodzice byli chorymi na serce i oboje doznali udaru. Jednocześnie nie dbałam o siebie. Przez wiele lat pracowałam w fabryce, co poważnie odbiło się na zdrowiu. Można powiedzieć, że moja choroba była tylko kwestią czasu.
Teraz mogę spokojnie mówić o mojej chorobie, ale wtedy była to dla mnie prawdziwa tragedia. Wiele osób nie docenia wpływu nadciśnienia na życie człowieka. Wy, drodzy czytelnicy, możecie pomyśleć, że w tym artykule nie będzie nic ciekawszego. Ale wyobraźcie sobie: ktoś, kogo znacie, przestaje istnieć. Nagle. Nie daj Boże, oczywiście. Wiem, o czym mówię – kiedy moi rodzice mieli udar, to było naprawdę przerażające. Nadal kłaniam się naszym lekarzom za uratowanie moich rodziców. Dlatego zachęcam do przeczytania tego artykułu do końca, gdyż zawarte w nim informacje mogą uratować Ciebie i Twoich bliskich.
Gdzieś pół roku temu pojawiło się ciągle uczucie zmęczenia i senności, zaburzenia koncentracji. Na początku tego nie zauważyłam, ale miesiąc później zdecydowałam się iść do lekarza. W ten sposób dowiedziałam się, że mam nadciśnienie. Przez kolejne dwa miesiące nosiłam ze sobą tonometr – wyniki stopniowo rosły i osiągnęły 200/120. Moje uczucia były straszne. Zdiagnozowano u mnie nadciśnienie tętnicze. Trzeci poziom.
Nie będę opisywała tego, co czułam, gdy byłam w szpitalu. Nie daj Boże kiedyś Ci być w stanie przed udarem mózgu!!! To okropne.
Spędziłam w szpitalu około miesiąca. Czego mój lekarz tylko nie zrobił, żeby wrócić ciśnienie do normalnego poziomu 125/80, ale to wszystko było bezużyteczne. W tym czasie moim najlepszym wynikiem było ciśnienie 170/110. Pozwolono mi wrócić do domu, ponieważ nie było już większego zagrożenia dla mojego zdrowia. Przepisali dużo leków - ich całkowity koszt to 2 moje pensje! Gdy miałam już uchodzić, podeszła do mnie jedna z pielęgniarek.
Powiedziała mi o produkcie, który pomógł jej mamie. Nazywał się Cardio Life. Dziewczyna zdecydowanie poleciła mi to spróbować.
Szczerze mówiąc, na początku jej nie uwierzyłam. Po pierwsze, nigdy nie słyszałam o tym środku. Po drugie, w ogóle nie jest dostępny w aptekach: kupić go można było tylko na oficjalnej stronie internetowej, a sprzedaży internetowej nigdy nie ufałam.
Po powrocie do domu rozmawiałam z mężem. Zaczęliśmy czytać w Internecie o tym cudownym preparacie. Byliśmy stronniczy, ale zgodziliśmy się, że jeśli to może pomóc, to warto spróbować.
Nie będę tutaj wymieniała wszystkich właściwości produktu. Każdy zainteresowany może sprawdzić tą informację na stronie. Zaznaczę tylko, że ten produkt ma na celu obniżenie ciśnienia krwi w sposób naturalny, czyli bez skutków ubocznych.
Producent obiecał całkowicie zlikwidować problem z nadciśnieniem po jednej kuracji. Po pierwszym tygodniu stosowania poczułam się lepiej. Początkowo myślałam, że to efekt placebo, ale po 3 tygodniach zdałam sobie sprawę, że wcale nie o to chodzi.
Zmierzyłam ciśnienie i zobaczyłam niesamowite wyniki: 125/85!!! Moje szczęście nie miało granic!
Cardio Life to środek, dzięki któremu udało mi się całkowicie pokonać nadciśnienie. Teraz ten produkt jest zawsze na wyciągnięcie ręki.
Drodzy Czytelnicy! Jeśli są wśród was osoby, które wciąż zmagają się z tą chorobą, to gorąco polecam wypróbowanie tego środka. Kto wie, może tobie też pomoże? Powodzenia, moi drodzy, i życzę dobrego zdrowia!